Wypłacić premię panu Kaplerowi, czy nie?

Na to pytanie odpowiada dziś cała Polska, przedstawiciele rządu i opozycji. Niektórzy stanowczo mówią nie. Inni uważają, że jeśli wykonał swoją pracę tak jak było zapisane w kontrakcie to dlaczego nie? Jeszcze inni mają to w głębokim poważaniu. Z jednej strony należę do tych ostatnich, bo cokolwiek zrobią to i tak nie stanę się bogatszy, ani biedniejszy. Pieniądze które z powodu podatków składam w urzędzie tak czy siak rozpieprzone zostaną w inni sposób.

Z drugiej strony sobie myślę, że jeśli facet wykonał swoją robotę tak, jak zapewniał w kontrakcie, to o czym my w ogóle mówimy. Dlaczego cała Polska musi wiedzieć o tym ile ten pan zarabia i jaka premia zapisana jest w jego kontakcie. A w ogóle to dlaczego wszyscy o tym mówią? Nasuwa się też pytanie, czy powinien dostać premię, skoro sam zrezygnował ze stanowiska? Przecież nie wykonał swojej pracy do końca, a tylko sukces powinien wieńczyć się premią.

Z trzeciej strony uważam, że nie powinien dostać tej kasy. Sam się zwolnił, kilka razy przekładano otwarcie stadionu, budżet budowy został przekroczony, a trawa jeszcze nie zakorzeniła się na stadionie. Czy nie powinno się mówić o premii dopiero po Euro 2012? Nie wiadomo do końca, czy ta budowla to sukces, czy porażka. A może stadion się zapadnie podczas meczu otwarcia, bo zamiast wbijać betonowe pale pod stadion, wbito np., kredowe? Nigdy nic nie wiadomo. Przecież żyjemy w Polsce, kraju cudów i niedowiarków…

Podsumowując, można powiedzieć, że to nie wina pana Kaplera, że ma w kontrakcie zapisaną premię. To wina pana Drzewieckiego, byłego ministra sportu, który na tą premię przystał i podpisał. A fakt, że był on przedstawicielem obecnego rządu, ten próbuje się teraz bronić, by opinia publiczna nie schłostała ich niskimi sondażami. Mam nadzieję, że teraz gdy pani minister Mucha odmówiła wypłacenia premii, będzie musiała się tłumaczyć z tego przed sądem i przegra.

stat4u