Nie jest tajemnicą, że w Polsce zaczyna dochodzić do mentalnej przemiany wśród kierowców oraz ludzi, którzy chcą walczyć z piratami drogowymi. Fotoradary, coraz większe naciski na zmiany prawa i zaostrzenie taryfikatora za poszczególne wykroczenia. Medialna nagonka i wysokie mandaty mają powstrzymać piratów drogowych od popełniania rażących wykroczeń. Z moich obserwacji wynika, że kierowcy już zaczynają zachowywać się mniej agresywnie na drodze. Jedni robią to z rozsądku, drudzy ze względu na ilość zebranych punktów karnych, a jeszcze inni ze względu na stan portfela.
Polska chce iść w stronę Węgier, gdzie mandat za podwójne przekroczenie prędkości opiewa na kwotę 1,400 dolarów! Chcemy iść dalej i brać przykład ze Szwajcarii, w której np., przy ograniczeniu prędkości do 30 km/h kierowca pojedzie 70 km/h, zostanie mu odebrane prawo jazdy na dwa miesiące. Gdy popełni to samo wykroczenie, prawo jazdy zastanie mu zabrane dożywotnio, a samochód zostanie skonfiskowany.
Wysokie mandaty i zaostrzenie prawa zapewne mniejszą popędy piratów drogowych. Zaostrzenie jednak prawa do granic absurdów, kojarzy mi się raczej z czasami komunistycznymi, gdzie można było pójść do więzienia z byle co. Rozumiem, że trzeba karać za rażąco popełniane wykroczenia, ale konfiskata samochodu i zabranie dożywotnio prawa jazdy dyskwalifikuje człowieka z życia. Mandat na kwotę 4.000 złotych dla przeciętnego Kowalskiego to załamanie się budżetu na najbliższy rok lub dwa.
Na polskich kierowców nie działają naciski medialne i prośby o zachowanie bezpieczeństwa. Gdybyśmy jednak chcieli iść w ślady Węgier i Szwajcarii to uważam, że kary powinny być łagodniejsze. Te zastosowane w tych krajach są absurdalne i nie do przyjęcia. Ich wysokość dotyka już granic między komunizmem, a demokracją. Gorsze kary to tylko pozbawienie wolności za przekroczenie prędkości (przypadkowy rym).
Nie popieram szybkiej jazdy w miejscach, gdzie zagraża to innym użytkownikom. Zachęcam jednak do zachowania umiaru wśród kierowców jak i polskiego parlamentu, który wprowadzając te drakońskie kary krzywdziłby ludzi. Dla wielu dożywotnio odebrane prawo jazdy byłoby gorszą karą, niż rok w zawieszeniu za nieumyślne spowodowanie wypadku śmiertelnego. A to już absurd.