Polska – Słowacja 0:2

Debiut trenera Nawałki w reprezentacji Polski stał się faktem. Jego podopieczni przegrali i to sromotnie, no bo u siebie, no bo 2:0, no bo ze Słowacją. Nie oglądałem całego meczu, ale widziałem go od 70 minuty. Nasi starali się jak mogli, żeby wejść na połowę przeciwnika. Najwięcej podań w meczu wykonał chyba Artur Boruc, a dla tych którzy nie wiedzą powiem, że to bramkarz. Kibice mając żal do gry naszych orłów, każde takie podanie kwitowali gromkimi brawami, a czasami nawet na stojąco. Kibice robili co mogli, żeby mieć w ogóle powody do bicia braw, a że nasi piłkarze i ich nie dawali, to zaczęło robić się żenująco.

Debiut Nawałki – straszny, żenujący i nudny. Pewnie niewielu spodziewało się, że nagle gra drużyny narodowej wypali, bo zmieniliśmy trenera. To będzie teraz powodem do „dawania czasu” trenerowi, aż w końcu okaże się, że zakończyły się kolejne eliminacje bez awansu. I znów będziemy chcieli zmiany trenera, która niczego nam nie przyniesie. Słowacy jako kadra narodowa odjechała polskiej kadrze pociągiem pośpiesznym, bez opóźnienia i na czas. Podawali sobie piłkę dokładnie i bardzo szybko co zaskoczyło naszych grajków. Trzeba też przyznać, że mało co ich nie zaskakuje.

Niestety Lewandowski i Błaszczykowski to za mało na kadrę narodową. Teraz trzeba by było naturalizować piłkarzy z zagranicy, a najlepiej tych z Borussi Dortmund. W składzie z Reussem, Mchitarianem i Aubameyangiem, może mielibyśmy szanse remisować w Europie. Bez tego nie widzę jakoś przyszłości, choć mam nadzieję, że nasz narodowy futbol dotknął dna i teraz może być już tylko lepiej. Dajmy więc czas trenerowi Nawałce i piłkarzom do końca eliminacji do mistrzostw Europy. Jeśli nadal będzie tak źle, to bliżej nam będzie do ostatniego w rankingu do San Marino niż pierwszej Hiszpanii.

Opublikowany 2013-11-16
stat4u