Leżę na kanapie, przełączam kanały w tv i mam z tyłu głowy, że czas odmalować kuchnię. Nie chcę mi się jak cholera, bo wiem, że muszę wykonać milion rzeczy, a najgorsze to oklejanie wszystkiego czego nie chcę pomalować, malowanie narożników i odcięcia kolorów. Trafiam nagle na kanał Mango i widzę rewelacyjny wałek do malowania ścian. – „Nie musisz już oklejać okien…”, „nie martw się, że zrobisz krzywą linię…”. Zachwycam się, wstaję z kanapy i pędzę do komputera, by zamówić ten wspaniały wałek, który wykona za mnie całą robotę. – Tak w skrócie wygląda powód, dla którego kupiłem wałek w sklepie Mango.
W zestawie znajdują się trzy produkty do malowania:
- wałek duży – do malowania dużych powierzchni
- wałek mały – do odcinania kolorów
- trójkąt – do malowania narożników
Duży wałek. – Nalewasz farbę do środka. Gdy już nalejesz, to nie jest tak jak w reklamie, że dotykasz ścianę i malujesz. Najpierw musisz po nalaniu farby do wałka, przez dwie minuty – jeździć wałkiem po gazecie, żeby farba z wnętrza wałka przeszła na gąbkę. Gdy już równomiernie maluje praktycznie musisz znów uzupełnić pojemnik farbą. Malowanie co prawda jest przyjemne, nie chlapie i rzeczywiście maluje się szybko…
Malowanie dużym wałkiem sufitu jest już jednak utrudnione. Z racji tego, że malujesz sufit, wałek po pomalowaniu około 2 m kwadratowych robi się suchy mimo, że w środku jest farba. Należy przerwać malowanie i albo na chwilę znów malować ścianę, żeby farba przeszła na gąbkę, albo znów malować gazetę.
Mały wałek działa podobnie jak wałek duży, ale jest wąski i służy do odcinania kolorów np., na krawędzi ścian o dwóch kolorach. Nie wiem, czy to kwestia kiepskiej wprawy, ale pasek odcinający wyszedł mi gorzej niż pędzelkiem. Nie domalowuje krawędzi i wygląda na poszarpany.
Trójkąt do malowania to już totalna klapa. Gąbka, którą moczysz w farbie i przeciągasz w narożniku, by połączyć np. biały sufit z białą ścianą. Farba ciągnie się i maże po ścianach, co wygląda nieefektownie, więc ten manewr wykonałem zwykłym małym wałkiem. Ten trójkąt po pięciu sekundach wyjebałem do kosza.
Pomalowałem kuchnię w dwóch kolorach. Białym – sufit i trzy ściany, a jedna ściana w kolorze kawowym. Odcięcie kolorów wyszło katastroficznie i poprawiałem je pędzelkiem, a mycie wałka z koloru białego na kawowy zajęło mi 30 minut i drugie tyle na zakończenie pracy. Warto dodać, że do mycia miałem dwa wałki, więc zeszła sporo czasu, zanim je domyłem. Gąbki z kawowego koloru w małym wałku do docinania kolorów już nie mogłem domyć, bo po 90 minutach zaschnął, można więc powiedzieć, że to narzędzie podobnie jak trójkąt nadaje się już tylko do kosza. Poza tym łazienka i wanna była tak zachlapana, że kolejne kilkanaście minut zajęło mi jej doczyszczenie.
Szczerze powiem, że jak następnym razem będę malował ściany na dwa kolory, to kupię dwa wałki, dwa uchwyty i dwie kuwety. Wydam na ten cel 25 złotych i po pomalowaniu wyrzucę je do kosza i nie będę się męczył z myciem. Jeśli też macie na głowie malowanie, to nie popełniajcie głupot i nie zamawiajcie „Paint runner pro”, bo tak naprawdę się nie opłaca. Przyznam jednak, że dużym wałkiem maluje się przyjemnie i rzeczywiście nie chlapie. Produkt ten jednak nie jest wart swoich pieniędzy ze względu na uciążliwe mycie i przede wszystkim kiepski wałek do odcinania kolorów…