Ostatnio doszło do kilku wybuchów bombowych, które wydawać się mogło wymierzone były w autokar wiozący piłkarzy Borussii Dortmund na mecz ligi mistrzów z AS Monaco. Nikomu nic wielkiego się nie stało, ale w autokarze wyleciało kilka szyb i jeden z piłkarzy został zraniony odłamkiem w rękę. Choć sytuacja nie jest śmieszna, to jednak zaraz po tym wydarzeniu mówiło się, że to nie atak terrorystyczny, a… – no właśnie, nie określono co? Niektórzy domniemali, że to może być atak ze strony pseudokibiców innej drużyny. Wyobrażacie sobie na jaki poziom kibicowania zeszłaby piłka nożna, gdyby rzeczywiście okazało się, że to był atak na tle „kibicowskim”?
Powiedzmy sobie szczerze, bo myślę że oszukiwanie się, że to nie atak terrorystyczny, to chęć „ratowania” imienia tych, którzy są za to odpowiedzialni. Nie ważne kto skonstruował bombę i kto ją zdetonował, nie powinno to podlegać dyskusji, że to atak terrorystyczny. Biorąc także pod uwagę, że niemieckie władze są poprawne politycznie, co w normalnym slangu oznacza „kłamie”, nie mówi się o ataku terrorystycznym i muzułmańskich radykałach, bo polityka Niemiec dążyła do tego, by sprowadzać do siebie uchodźców. Przecież wiadomo, że niemiecki polityk nie może się mylić, a zapewne wiecie, że za kilka miesięcy odbędą się wybory do Bundestagu.
Słyszałem ostatnio relację Polaka mieszkającego w Niemczech, który opowiadał jak wygląda życie wśród imigrantów. – Mieszka w małej miejscowości mającej około 2 tysiące mieszkańców. Przydzielono do miasteczka 150 islamskich imigrantów, którzy w nocy koczują w kontenerach, a w ciągu dnia schodzą się w parkach i na rynku, śmiecąc, robiąc zdjęcia mieszkańcom, pijąc alkohol, podszczypując dziewczyny i okradając sklepiki. W sumie wszystko opiera się na tym, że w Niemczech rozrzucono imigrantów po małych miejscowościach, by zasymilować ich ze społecznością. Problem jednak w tym, że ci ludzie nie idą do pracy, czekają tylko i wyłącznie na zasiłki. Sami Niemcy mają już dość tego, że pracują przez 35 lat, dostaną emeryturę tysiąc euro miesięcznie i utrzymują bandę nierobów, na których przydzielana jest kwota 2 tysięcy euro miesięcznie.
Nie oszukujmy się. Bomby nie konstruują kibice. Nie robią tego pewnie rodowici Niemcy, no chyba, że pochodzenia arabskiego, a tam takich ludzi nie brakuje. Powiedzmy sobie szczerze, że był to zamach terrorystyczny bez względu na to, kto to zrobił. Myślę sobie, że gdyby ten wybuch nie miał podłoża islamskiego, to z radością i uśmiechem na twarzy jakiś minister ogłosiłby to podkreślając, że to nie muzułmanie są temu winni. Poprawność polityczna nie pozwala im przyznać się do błędu imigracyjnego. Mam nadzieję, że w Polsce bez względu na to kto rządzi, nie powstanie pomysł zaludnienia naszego kraju ludźmi, którzy za nic mają naszą kulturę, korzenie i nas ludzi jako naród.
Współczuję zachodniej Europie, że doczekała czasów jakie teraz mają. Kiedyś, by wyjechać na „bombowe” wakacje trzeba było wyjechać do Czeczenii. Teraz wystarczy do Niemiec, Francji czy Anglii. Ludzie są terroryzowani we własnym kraju, bo jakiś rodak podjął w przeszłości decyzję o importowaniu imigrantów. Miało być pięknie i bogato, a tu taki pstryczek w nos. Przyjmowanie do swojego kraju imigrantów to trochę tak, jakbym pod swój dach przyjął nieznanych mi ludzi, dając im łóżko, wannę, jedzenie i czekając tylko na to, czy odwdzięczą mi się za to, czy zabiją moją rodzinę. Jak ktoś chce się bawić w rosyjską ruletkę, to niech się bawi, ale nie w moim domu (kraju)…