W Poznaniu budowany jest stadion na mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Jako, że należy on do miasta, włodarze już zastanawiają się kto powinien zagrać ten pierwszy, historyczny mecz. Jako, że obiekt zostanie oddany do użytku w październiku 2010 roku, liczą na reprezentacje, która w tym czasie pauzować będę w eliminacjach do Euro 2012. Niema w tym nic złego, ale plany sprowadzenia do Poznania którejś z południowoamerykańskich drużyn takich jak Brazylia czy Argentyna, to już chyba byłaby masakra. Pewnie nasza kadra zostałaby niechlubnie zbita, a wynik byłby ewenementem na skalę światową. Kibice z Pyrlandii woleliby, aby na nowym obiekcie zadebiutował Lech Poznań. I nie szuka się Manchesteru, Realu czy Barcelony…
Wracając jednak do reprezentacji takich sław jak Brazylia czy Argentyna, to już delikatnie mówiąc przesada. Za sprowadzenie na mecz towarzyski którejś z tych drużyn, musielibyśmy zapłacić nawet 2 mln $. Ciekawy jestem, czy na przykład Anglicy, Niemcy, czy Hiszpanie też płacą daninę by mieć przyjemność z nimi zagrać? A może to Brazylia im płaci? Wydawało mi się, że dla takiej reprezentacji zaszczytem będzie, że zagra ten pierwszy, historyczny mecz na nowym obiekcie i że został tu zaproszony. Okazuje się jednak, że jest nieco inaczej.
Wychodzi na to, że za zbudowanie kilku obiektów na rzecz Euro zapłacimy w miliardach, a za debiutanckie mecze zapłacimy w dziesiątkach milionów, biorąc pod uwagę ile tych stadionów będzie. Uważam również, że skoro PZPN stać na to, by zapraszać na mecze za tak duże pieniądze, a szczędzi się na młodzież, czy zakazuje się kadrowiczom wymieniać koszulkami po meczu, by ciąć koszty, to coś tu nie gra. Skoro jest tak dużo kasy, to nie pakujmy ich w stronę Brazylijczyków, tylko dajmy polakom, by nie musieli czekać na leczenie miesiącami, a nawet latami. Chore sa pomysły i przekonanie, że na pierwszy mecz musi przyjechać ktoś dobry, znany i bogaty. Wydaje mi się, że jeśli ten pierwszy mecz zagrać by miała nasza reprezentacja, fajnie by było zobaczyć na nich Niemców. Oba kraje biją rekordy oglądalności, gdy nasze narodowości spotykają się na jakimkolwiek szczeblu. Zaszłości historyczne po dziś dzień odgrywają swoją wojnę na boisku, a koszty związane z tym meczem byłyby niższe, lub żadne.
Jestem pewien, że stadion zapełni się w stu procentach, jeśli zagra na nim Lech Poznań. Przeciwnikiem nie musiałaby być wielka światowa potęga. Olympique Marsylia, Hamburger SV, a nawet Rubin Kazań z byłym piłkarzem Lecha Murawskim, wystarczyłyby dla kibiców. Tu już nie chodzi o to kto zagra w Poznaniu, tylko o to, że będę na tym pierwszym historycznym, zapisanym w pamięci Polaków i historyków spotkaniu…