Puchar Polski. Tylko gdzie i kiedy?

Wczoraj marudziłem, że w Polsce jest tak dużo stadionów piłkarskich, że niewiadomo gdzie ma grać reprezentacja. Dziś pojawił się nowy problem. Stadionów jest wiele, ale nikt nie chce się zgodzić, aby na ich stadionie i w ich mieście odbył się finał Pucharu Polski. Narodowe Centrum Sportu odmówiło PZPN-owi, który chciał aby mecze finałowe rozgrywać co roku na stadionie narodowym. Policja w Gdańsku nie zgodziła się, aby mecz rozegrać na PGE Arenie. Prezydent Kielc również stanowczo powiedział – nie! – dla tej imprezy.

I nie ma się co dziwić. Gdy słyszę hasło „Puchar Polski”, a dokładnie „Finał Pucharu Polski”, od razu przed oczami widzę stadion Zawiszy w Bydgoszczy, który został zdemolowany przez pseudokibiców Lecha Poznań i Legii Warszawa w poprzedniej edycji pucharu. Wstyd jest tym większy, że wiele się mówiło o adekwatnych karach dla wandali i rozbójników, a tu sprawa przycichła i posypały się mandaty. Nie ma się więc co dziwić, że zarządcy stadionów, którzy przygotowują obiekty na EURO 2012 nie chcą gościć „dzikich kibiców”. Sam gdybym był w roli zarządcy stadionu bądź prezydenta miasta, nie zgodziłbym się na organizację takiej imprezy.

Jestem zdania, że w tym roku FPP powinien się odbyć gdzieś w małym miasteczku. Jeszcze lepiej na wsi, gdzie bramki są dwie, trybun nie ma wcale, a w koło są tylko pola uprawne. Nie zbierać policji, straży pożarnej czy pogotowia ratunkowego. Chętni do walk kibice powinni sami się pałować aż do ogłoszenia upadłości. Następnie zwołać karawany z całej Polski i rozwozić debili prosto do piachu. Ci co przeżyli niech sami liżą rany, bo na nic więcej przecież nie zasługują. Dziś karetka pogotowia nie przyjeżdża do pacjenta, u którego stwierdzono zawał serca, to dlaczego ma się ratować i pomagać człowiekowi, który na własne życzenie dostał po ryju?

Według mojej opinii, rozgrywki te w tej chwili są niewiele warte. Źle mi się kojarzą, raczej z zadymiarzami i wandalami niż wielkim świętem piłkarskim, jakim powinny być. Nawet decydenci tacy jak prezydenci miast i zarządcy stadionów nie chcą zgodzić się na rozegranie finału w ich mieście czy stadionie. To świadczy o tym, że ranga tych rozgrywek została obniżona do poziomu „śmieciowego”, gdyby patrzeć na to pod kątem ich wartości.

stat4u