Pamiętam, jak w czasach swojego dzieciństwa, dzieciaki zadawały sobie pytania typu: – Co byś zrobił, gdyby zostały ci ostatnie dni życia? Wtedy każdy dzieciak starał się znaleźć jak najlepszą odpowiedź. – Taką, która poruszy całe otoczenie. Gdy się myślało co powiedzieć kolegom, robiło się to z nieskrywaną radością i przyjemnością, a wszyscy mówili o tym, o czym marzą…
Niestety czasy dzieciństwa już dawno są za mną, a dorosłość pokazała mi już nie jeden raz, że bardzo duża grupa ludzi z powodu choroby zdaje sobie sprawę, że jej czas się kończy. Jednak żadna z nich, będąc w trudnej sytuacji życiowej, nigdy nie mówiła o tym co zrobią przed śmiercią. – Wszyscy zamartwiają się tym, że zbliża się koniec.
Między byciem dzieckiem, a byciem dorosłym jest gruba nieprzerwana linia. Przechodzisz ze świata dzieciństwa, w którym wyobrażenie sobie ostatnich dni życia cię nie martwi, a wręcz przeciwnie – jest powodem do radości, by spełnić swoje marzenia, do świata dorosłych, w którym widmo strachu przed śmiercią jest tak duże, że żadne marzenie go nie osłodzi…