Nowi właściciele Legii Warszawa

Grupa ITI z prezesem Walterem na czele, sprzedała udziały Legii Warszawa panu Leśniodorskiemu i Mioduskiemu. Obaj panowie w ramach wyjaśnień postanowili zorganizować konferencję prasową, na której odpowiadali na pytania dziennikarzy. Dowiedzieć się z niej można wielu ciekawych rzeczy, takich jak choćby plan budowania silnego klubu w Europie i profesjonalnej akademii piłkarskiej.

Chciałbym się jednak zająć sprawą nieco inną, a mianowicie kibicami Legii Warszawa. Z wideo konferencji wynika, że pan Mioduski to facet z klasą, umiejący się wypowiadać, przyjmujący prostą postawę ciała. Profesjonalista pod każdym względem. Po jego lewej stronie siedzi drugi właściciel Legii, który wyglądał jak Lucky Luck przed speluną gryząc źdźbło trawy. Jego wypowiedzi nie dość, że niewyraźne, to w dodatku wypowiadane na luzie, jakby mówił o worku mleka, który kupił dwa dni temu i nie było już o czym gadać. Co prawda to nie świadczy o jego profesjonalizmie, ale widać wielką różnicę, między oboma panami.

Różnice między nimi to nie tylko wizerunek. Pan Leśniodorski pracował w Legii już jakiś czas, a pan Mioduski dopiero wchodzi w ten biznes. Różnice polegają na tym, że ten starszy stażem już wie co nieco o swoich kibicach, a ten drugi zdaje się tego nie widzieć. Dwóch panów chce stworzyć wielki klub, który będzie w przyszłości regularnie grał w europejskich pucharach. Muszą zbudować akademię, zatrudnić fachowców od prowadzenia klubu i powoli wdrażać zmiany.

Boję się, że trudno będzie panu Mioduskiemu przełknąć jeden fakt, że należy także pozbyć się ludzi z trybun, którzy dumnie sami nazywają się kibicami, a są zwyczajnymi bandytami. To tacy ludzie, którzy jadą z Legią wszędzie i demolują co się da. Mieliśmy już tyle pokazów z ich strony, że już nawet nie wiem, o którym napisać. Zdaje się, że Pan Walter miał ich już dość i postanowił sprzedać klub. Obawiam się, że pan Mioduski też wreszcie pęknie, bo gdy zwróci uwagę „złym” kibicom, ci zapewne odwrócą się od Legii, a na trybunach będzie pustka i cisza. No chyba, że rzeczywiście powstanie wielki klub, który przyciągnie nowych kibiców w miejsce tych „złych”.

Mam wrażenie, że Warszawa nie będzie dumna z Legii tak długo, jak długo będą na mecze przychodzić niereformowalni pseudokibice tego klubu. Prezesi będą budować klub, sprowadzać zawodników, a tymczasem mecze w lidze europejskiej lub lidze mistrzów odbywać się będą bez udziału kibiców. Zamiast zbijać pieniądze z biletów i praw do transmisji meczów, będą co najwyżej mieć grobową atmosferę i poczucie, że coś poszło nie tak. A to już tylko wstęp do tego, by zaniechać dalszych działań i ponownie sprzedać klub. Mam nadzieję, że historia jednak nie zatoczy koła i moje prorocze zapowiedzi nie spełnią się. Choć nie jestem wielkim fanem Legii, to czekam jednak na jakiś wielki krok, by Polska piłka nie była zieloną wyspą w Europie, na której nikt nie chce grać.

stat4u