Jak zwykle bywa, tak i tym razem kolejarze postanowili przystąpić do strajku. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt o jakie postulaty chodzi. Mianowicie nie zgadzają się na odebranie ulgi na przejazd pociągami PKP dla pracowników i ich rodzin. Przystają jedynie na ultimatum, które sami wystosowali. Jeśli nie będzie zniżek, chcą dopłaty do pensji w wysokości 720 złotych miesięcznie. I jak z rządem się nie zgadzam, tak tym razem minister transportu pan Nowak ma rację mówiąc, że jeśli dojdzie do strajku to pasażerowie staną się zakładnikami kolejarzy.
Jeśli kolejarzom uda się wywalczyć swoje postulaty, to do strajku powinni się przyłączyć inni. Na przykład rolnicy o zniżkę na żywność, pracownicy stacji paliw o zniżkę na paliwo, lekarze o darmową służbę zdrowia, ludzie sprzątający ulice powinni mieć darmową sprzątaczkę w domu, a ci którzy nie mają pracy ulgę na wszystko. A żeby było równo, alkoholik kupujący przez całe życie wódkę, który wspiera państwo z tytułu akcyzy, na emeryturze powinien mieć ulgę na wódkę, tak samo narkoman zniżkę na prochy, a hazardzista rabat na gry w zakładach bukmacherskich.
Choć to wszystko co napisałem wyżej to totalny absurd, to tak samo widzę zniżki dla pracowników kolei i ich rodzin za przejazd PKP. Jeśli więc kolejarze nie zgodzą się na zlikwidowanie zniżek, to zapewne do strajku dojdzie. W tym miejscu chciałbym więc zadać pytanie i zaraz na nie odpowiedzieć. Jaka jest różnica między strajkiem kolejarzy, a atakiem terrorystów? Żadna. Jedni i drudzy uderzają w cywilów.