Kierunkowy do Warszawy 22?

Po 21-latach Legia Warszawa awansowała do ligi mistrzów. Po losowaniu grup wszyscy łapali się za głowy gdy zobaczyli, że rywalami będą Real Madryt, Borussia Dortmund i Sporting Lizbona. Są też tacy, którzy mówili, że wielkim sukcesem będzie strzelenie tym rywalom choćby jednego gola. Dziś udało się Legii strzelić tego gola i to nie byle gdzie bo na Santiago Bernabeu w meczu przeciwko Realowi Madryt. Niestety strzelony gol strzelonym golem, ale Real strzelił ich 5. Po pierwszym meczu z Dortmundem u siebie przegranym 0-6 śmiano się, że podobno zmieniono numer kierunkowy do Warszawy na 0-6. Co prawda już zera z przodu nie będzie dzięki bramce z rzutu karnego dla Legii Warszawa, ale jak wiadomo, już przed numerem kierunkowym zera się nie wbija, więc 22 jako bilans straconych bramek po sześciu meczach w lidze mistrzów jest jak najbardziej do „osiągnięcia”.

Występy Legii Warszawa w lidze mistrzów są pośmiewiskiem dla kibiców, klubu i polskiego futbolu, ale czego nie zrobi się dla pieniędzy. Nawet właściciele klubu ze stolicy na tyle się ze sobą pokłócili, że medialnie obrzucali się oskarżeniami, pseudokibicom nie wytrzymały nerwy i mecz o stawkę z Realem Madryt przyjdzie im grać przy pustych trybunach. To trochę tak, jakby przyjechała na „Narodowy” Madonna i zaśpiewała do krzesełek. – Przykre.

Stan naszego futbolu mówi mi, że jesteśmy za Europą daleko… daleko z tyłu. Występ Legii dla naszych klubów z rodzimej ligi powinien być przestrogą do tego, że zdobycie mistrzostwa jest co prawda fajną sprawą, ale najlepiej awansować z niej najdalej do ligi europejskiej. Tam rywale są w zasięgu ręki, a poza tym to puchar pocieszenia dla klubów z zachodu i traktują te rozgrywki ulgowo, wstawiając do składów rezerwowych. To daje szanse klubom choćby z polski na dowartościowanie się w Europie.

Drodzy czytelnicy. Nie łudźmy się, nigdy nie dogonimy lig z zachodu, bo w Polsce nie ma klimatu na futbol. – W dosłownym tego słowa znaczeniu. Kto chciałby inwestować w ligę, której przerwa zimowa trwa 2 miesiące? Poza tym, kto chciałby grać w lidze, które nie ma letniej przerwy między sezonami? Poza tym za dużo u nas w klubach prezesów „Kręcinów”, by mogło się to udać. Na koniec napisze tylko, że gorzki jest smak ligi mistrzów i w przyszłym sezonie będę się mocno zastanawiał, czy chciałbym aby klub z polski awansował tam ponownie. Dla piłkarzy i kibiców mam pocieszenie, bo na szczęście z pierwszego miejsca w Ekstraklasie nie ma bezpośredniego awansu do ligi mistrzów, więc do boju panowie, do boju.

Opublikowany 2016-10-18
stat4u