Finansowanie partii politycznych

Polityka ma to do siebie, że niektóre mało ważne tematy podniesione są do rangi – być albo nie być. Temat finansowania partii politycznych wywindowany był tak bardzo, że przez niemal 3 tygodnie komentowano tylko to wydarzenie. Czy politycy powinni rzeczywiście być finansowani z pieniędzy budżetu państwa, czy może powinni utrzymywać się z pieniędzy oferowanych przez „sponsorów” i darczyńców?

Z logicznego punktu widzenia, wydawanie pieniędzy na partie polityczne to rozbój w biały dzień. Czy nam się to podoba czy nie, miliony złotych lądują na kontach ludzi będących u władzy, którzy nie dość że zarabiają duże pieniądze względem zwykłego Kowalskiego, to jeszcze dostają dodatkowe pieniądze, które mogą wydawać na dziwki, alkohol czy sztuczne fiuty. Do tego darmowe podróże, połączenia telefoniczne czy noclegi.

Finansowanie partii politycznych w sposób inny niż z budżetu państwa według mnie nie powinno mieć miejsca. Unikniemy przekupstwa, lobbingu i sponsoringu na zasadzie – ja ci zapłacę, a ty załatwisz ustawę. Mogłoby też dochodzić do odwrotnych sytuacji, w których posłowie nękaliby lokalne firmy – albo się dorzucisz, albo Urząd Skarbowy cię załatwi. Mafie też mogłyby załatwiać ułaskawienie jakiegoś bossa, w zamian za datek na kampanię czy inne patologie.

W ogóle to nie rozumiem, dlaczego np. posłowie kupują garnitury za dodatkowe pieniądze, dostają pieniądze na paliwo, czy opłaca się im rachunki za telefon komórkowy? Czy waszego pracodawcę interesuje, czy przychodzicie do pracy w sandałach, koszuli, czy przyjeżdżacie samochodem, rowerem czy autobusem? – Zapewne nie! A myślicie, że wasz szef zastanawia się ile wydajecie na połączenia telefoniczne i internet? – Nie! Miesięcznie zarabiamy 10% tego, co zwykły szary poseł i musimy ponosić wszelkie koszty związane z życiem codziennym.

Od zaraz powinno się obciąć subwencje o połowę w tym roku, i o kolejną połowę w przyszłym. Nie byłoby kupowania garniaków, alkoholu i zamawiania dziwek na kongresy. A czy kongresy muszą się odbywać w wielkich halach za dziesiątki tysięcy złotych? Myślę, że nie, ale to jest zwykły pokaz siły. A czy trzeba tworzyć spoty reklamowe w czasie kampanii za miliony i emitować je w telewizji na kilka tygodni przed wyborami? Czy plakaty powinny wisieć na każdym słupie, barierce, przystanku, albo być publikowane w prasie, radiu i telewizji? Jestem pewien, że nie. Powinien być darmowy czas antenowy w TVP jak i publicznym radiu. Po więcej ludzie powinni sięgać do internetu i basta.

Jestem pewien, że temat finansowania partii politycznych to był jeden z tych słynnych tematów zastępczych kryzysu i populistyczna gra by pozbierać trochę punktów w czasie spadającego poparcia dla Platformy Obywatelskiej. To zapewne gra na oba fronty. Zadając sobie przy okazji pytanie, czy finansowanie partii politycznych z budżetu państwa to kradzież naszych pieniędzy, czy może sprawiedliwy przydział subwencji zrozumiałem, że to jedyny uczciwy sposób na to, by te skurwysyny nie wykończyli nas na amen. Teraz wiedzą, kto ich finansuje, więc muszą mieć trochę pokory dla nas „śmiertelników”. W innym przypadku pokorę będą mieć przed swoimi sponsorami, którzy za pieniądze legalnie załatwiać będą brudne interesy….

Opublikowany 2013-06-30
stat4u