Bojkot EURO?

Znalazło się ostatnio zdarzenie, które rozwścieczyło mnie jak czerwona płachta byka. Politycy wielu krajów Europy chcą zbojkotować mistrzostwa EURO 2012 odbywające się na Ukrainie. Powodem tego jest pobicie Julii Tymoszenko, byłej premier Ukrainy, która przebywa w więzieniu za rzekome niekorzystne umowy gazowe z Rosją. Nie będę wnikał w to, czy prokuratura Ukraińska ma rację w tej sprawie wydając wyrok więzienia, ale z chęcią skomentuję zachowania polityków chcących zbojkotować mistrzostwa Europy.

Brak polityków na stadionach nikomu nie będzie przeszkadzać. Jako człowiek który uważa, że Tymoszenko niesłusznie osadzona została w więzieniu, nie przychylam się do grupy ludzi chcących wyrazić swoje niezadowolenie i chcących wstrzymać turniej. Uważam, że to w złym stylu szczególnie w wydaniu polityków, którzy przez rok czasu nie zrobili nic, a dziś straszą bojkotem. Świadczy to przede wszystkim o bezradności polityków, którzy nie potrafią w sposób cywilizowany i godny załatwić sprawy.

Kilka lat temu Olimpiada odbywała się w Chinach, gdzie nie dba się o podstawowe prawa człowieka. Ludzie przebywają w obozach karnych za byle głupstwo lub za niewinność i jakoś protestów nie było. Europejscy politycy dają tym samym wyraz swojej bezradności, zachowując się jak terroryści, którzy grożą by osiągnąć cel. Uważam, że ten skandal odbije się na turnieju i dobrym imieniu nie tylko Ukrainy, ale także drugiego współorganizatora – Polski. Czy warto więc w ten sposób zmuszać Ukraiński rząd do… No właśnie nie wiadomo czego. Czy żeby wypuścić byłą premier z więzienia, czy pozwolić jej leczyć się za granicą? Tak naprawdę nie wiadomo co konkretnie chcą osiągnąć europejscy politycy.

Mam tylko nadzieję, że do bojkotu nie zostaną „zmuszeni” piłkarze, bez których ten turniej nie wypali. Politycy mogą nie przyjeżdżać, hak im w smak.

Opublikowany 2012-05-06
stat4u