Dziś Sylwester. Kojarzy się z przywitaniem nowego roku, fajerwerkami, tańcem i alkoholem. Ponieważ z alkoholem nie jestem na „ty”, zauważam więcej dziwnych okoliczności niż ci, którzy tego dnia lubią sobie wypić. Ludzie masowo wykupują fajerwerki, a ich sprzedawców uważam za największych szczęśliwców. Nie dość, że sprzedają swój towar jak świeże bułeczki i zarabiają na tym, to w Sylwestra mogą popatrzeć jak wybuchają, bez konieczności ich zakupu.
Organizowane są imprezy taneczne, parkiety sal zapełnione są ludźmi, którzy wydają niemała sumę by tańczyć i spożywać alkohol w towarzystwie. To chyba świetny dzień, by wziąć ślub. Zamiast wydawać pieniądze na bale, można zorganizować swój wraz z pokazem sztucznych ogni. Rodzina będzie zadowolona, bo będzie to darmowa impreza, która w dodatku nie psuje im szyków na weekend…
Z prywatnych libacji, uchlani ludzie maszerują na rynek miasta by zobaczyć sztuczne ognie, bądź samemu przyłączyć się do pokazu. Niektórzy są tak pijani, że nie wiedzą w co wkładają petardy. Te wybuchające wrzucają do kosza, rzucają pod nogi, samochody i balkony. Te, które mają za zadanie polecieć w „kosmos” i tam wybuchnąć, wbijane są w ziemię, bądź ustawiane pod kątem, by poleciały w tłum.
Jak się mówi: są rzygi, jest impreza. Ulice i chodniki zarzygane, oszczane, a czasami osrane. Szczątki po spadających fajerwerkach przez miesiące zalegają na ziemi. Pijani krzyczą, przewracają się, wchodzą na ulicę bez upewnienia się, czy nadjeżdża samochód. Świętowanie imienin Sylwestra w taki sposób i tak hucznie, uważam za przereklamowane.
Sylwester to świetny dzień dla ludzi, którzy lubią odwalać popisy, a później przez połowę stycznia gadać o tym wśród znajomych. To dobry dzień dla sklepów monopolowych, sprzedawców sztucznych ogni i lokali organizujących przyjęcia. Najgorszy to dzień dla zwierząt, które boją się wybuchów. Dość nieciekawa to zabawa dla ludzi trzeźwych, którzy patrzą na te nie rzadko żenujące popisy z ulicy. Jednak najgorszy dzień to 1 stycznia. Jeśli ktoś wstanie o poranku, niech wyjdzie na ulicę i posłucha tej przygnębiającej ciszy. Do świtu fajerwerki wybuchały w różnych częściach miast i wsi, poranek jest tak cichy, że aż szumi w uszach.