Ian Halperin i Max Wallace w swojej książce zatytułowanej „Kto zabił Kurta Cobaina?” – zastanawiają się…. – kto zabił? Nie jest zapewne dla Was tajemnicą, że oficjalny raport policyjny mówi o tym, że wokalista słynnego zespołu Nirvana popełnił samobójstwo. Autorzy książki, choć nie mają żadnych dowodów na to, że było inaczej, przedstawiają w bardzo interesujący sposób jego historię życia i śmierci. Przedstawiają wątki, sceny, wydarzenia, zeznania świadków i w sumie przez całą książkę sugerują, kto mógł być jego katem.
Przyznaję, że książkę czyta się z przyjemnością, oprócz pierwszych 20 stron, w których opisują jaki kolor kupy robił w pieluchy. – Rozumiem, że dla „mega fana Cobaina” może to być interesująca opowieść, jednak dla człowieka chcącego tylko wiedzieć kto zabił Kurta Cobaina, takie pierdoły nie robią wrażenia. Reszta książki jest przyjemna w odbiorze i daje wiele światła na sprawę jego śmierci…
Nie wiem kim są autorzy książki i jak postrzegają ich Amerykanie. Ale jeśli jest tyle tropów i śladów, a nawet samych świadków dziwnych wydarzeń, to aż dziw, że tamtejsza prokuratura nic sobie z tego nie robi. Ja na podstawie tej książki skazałbym oskarżaną osobę na szubienicę, ale problem polega na tym, czy z tą sprawą nie jest trochę tak jak z „katastrofą Smoleńską”. – „Mgła była sztuczna”; „brzoza nie mogła urwać skrzydła”; „świadkowie słyszeli wybuch” i takie tam rzeczy.
Książka ta oddaje także realia lat 90-tych ubiegłego wieku w sprawach policyjnych w USA. – Najłatwiej było wpisać w rubryce „samobójstwo”, bo sprawa była załatwiona i nie trzeba było przeprowadzać śledztwa. Cobain był ćpunem, więc przyklejenie mu łatki „samobójcy” nie było trudne. Poza tym osoby prowadzące dochodzenie oraz sekcję zwłok mogły mieć powiązania z osobą, która uznawana jest przez wielu za mordercę Kurta, albo przynajmniej zlecenia zabójstwa.
Mam wrażenie, że gdyby nie smierć Cobaina, to tak naprawdę zespół Nirvana dziś mogłoby znać niewielu. Zespół prawdopodobnie po nagraniu słynnego „Smells Like Teen Spirit” i tak by się rozpadł, a gdyby nie ta zagmatwana śmierć, to może dziś niewielu pamiętałoby o tym nagraniu?
Nie zdradzę Wam tajemnicy jeśli powiem, że autorzy książki nie znaleźli sprawcy, jak i nie mają żadnych oficjalnych dowodów na to, czy ktoś ingerował w śmierć Kurta Cobaina czy nie. Ich teorie, zeznania świadków, wyniki detektywistycznego śledztwa są tylko nieoficjalnymi informacjami, których policja nawet nie tknęła. Gdyby ktoś go zabił i byłoby wiadomo kto, to dziś nikt nie zadawałby sobie pytania – „Kto zabił Kurta Cobaina?”. Należy jednak pamietać o tym, że ta historia nigdy się nie wyjaśni, no chyba, że czyjeś wyrzuty sumienia wreszcie sięgną zenitu, albo na łożu śmierci zechce „wyspowiadać” się ze swoich grzechów.
Pewnie nigdy nie dowiemy się całej prawdy, a może rzeczywiście targnął się na swoje życie, bo nie mógł znieść […], a teraz jedynie dogrywamy sobie chore teorie spiskowe? – I już sam nie wiem, czy powinnyśmy sobie zadawać pytanie „kto zabił Kurta Cobeina?” czy raczej „Dlaczego Kurt Cobain popełnił samobójstwo?”.