Już niedługo skończy się wymigiwanie od płacenia abonamentu RTV, bo zwyczajnie zostanie zniesiony. Ale nie martwcie się, świat to nie próżnia i zostanie powołana do życia nowa opłata zwana audiowizualną. Płatność zależna będzie od posiadanego licznika elektrycznego lub od adresu – co jest jeszcze tematem ustaleń. Opłata ma wynosić 10-12 złotych miesięcznie, a przy opłacie za rok z góry nie więcej niż 100 złotych.
Podstawą do ściągalności opłaty audiowizualnej nie będzie już posiadanie telewizora, komputera, tabletu czy telefonu komórkowego, na których można odbierać dziś telewizję. Nie będzie więc już konieczności rejestrowania posiadanego odbiornika radiowego bądź telewizyjnego. Jak podkreślił minister Zdrojewski, opłata pobierania będzie nie tak jak teraz za posiadanie odbiornika, ale za możliwość odbioru programów.
Co ważne nie tylko telewizja publiczna będzie korzystać z tych środków. Szacuje się, że w pierwszym roku 10% z wpływów zostanie przeznaczona na programy misyjne tworzone przez stacje komercyjne. Z tytułu opłaty audiowizualnej ma się też zmniejszyć ilość emitowanych reklam na kanałach Telewizji Polskiej.
W internecie wybuchł szał, że abonament będzie musiał płacić każdy i już nazywa się go haraczem. Osobiście uważam, że jeśli rzeczywiście to będzie kwota 10 złotych miesięcznie, a TVP zmniejszy ilość reklam i zwiększy „misyjność” to opłata ta będzie do przyjęcia. Mając na myśli „misyjność” nie mam na myśli kolejnego programu typu „Taniec z gwiazdami”, a konkretne programy mające na celu edukować Polaków i informować o wszystkich ważnych zmianach w prawie.
Ponieważ jestem zdania, że w szkołach uczy się nas dosłownie i w przenośni o „dupie Maryni”, to Telewizja Publiczna powinna przejąć część edukacji. Programy typu jak założyć firmę, czym jest ZUS, jak wypełniać PIT czy choćby programy typu jak się zachować podczas wybuchu pożaru, wypadku czy choćby do banalnych – na co zwrócić uwagę przy zakupie samochodu, mieszkania czy przejmowania spadku.
Może to głupie co wcześniej napisałem, ale gwarantuję, że część z Was nie ma pojęcia o wielu tych sprawach tak samo jak ja. W szkole najważniejsze były takie informacje jak budowa dżdżownicy, jak Jagnę z powieści „Chłopi” wywozili na taczce gnoju, albo czym różni się sinus od tangensa. To nie ważne, że nic z tego nie pamiętacie, albo przypomina Wam się jedynie to, jak dostawaliście „pałę” za niewiedzę.
Dlaczego telewizja powinna przejąć pałeczkę edukacyjną? Bo dociera do niemal 100% mieszkańców, a interesujące porady zapewne zapadłyby w pamięć na dłużej, a niekiedy oprócz zwykłej wiedzy, mogłyby ocalić komuś życie w trudnych i niebezpiecznych sytuacjach. Gdyby tak rzeczywiście było, to opłatę audiowizualną uznałbym za słuszną i sprawiedliwą.