Chcę Wam opowiedzieć krótką historię pewnej kobiety, aroganckiej i oceniającej wszystkich dookoła, nie widzącej w swoim zachowaniu żadnych wad. Pierwsza i druga opowieść dotyczy samochodu, ale w skrajnie innych sytuacjach…
Kobieta wycofuje swoim samochodem z garażu wartym niespełna 200 tysięcy złotych. Mąż siedzi w domu, syn stoi przed garażem, a w samochodzie siedzi „ona”. W środku kamera cofania i monitor pokazujący widok z tyłu. Nie zapominajmy, że samochód wyposażony jest także w lusterka. Wykonując manewr cofania uderza w samochód swojego męża – też wart tyle samo co jej, bo kupili sobie dwa takie same, różniące się kolorem. Co się dzieje?
Szał, skomlenie, lament i szaleństwo:
- Dlaczego jej syn nie powiedział, że jedzie na samochód ojca?
- Dlaczego mąż nie wstawił samochodu do garażu?
- Zrzuciła nawet winę na pracowników wykonujących remont elewacji u sąsiadów. Było głośno przed siódmą, więc się nie wyspała.
Ani jednego zarzutu w swoją stronę. Kompletnie ślepa na swoje zachowanie, jakby to nie ona cofała. Jakby to jej mąż celowo postawił samochód przed garażem. Jakby to syn nie chcąc trafić do szkoły, bo tam miała go zawieźć, celowo nie powiedział jej, że zaraz przyjebie. No i na koniec pracownicy firmy remontowej powinni przyjąć część winy na siebie…
Druga historia tej samej osoby również dotyczy samochodu, ale w innej sytuacji. Śnieg sypie niemiłosiernie, drogi usłane 15 centymetrami śniegu, samochody poruszają się w żółwim tempie, więc księżniczka wpada na świetny pomysł – wyprzedzam. Wyprzedza samochód mając na liczniku około 80 km/h. W momencie wyprzedzania zarzuciło samochodem, okręcając nim kilka razy dookoła. Tylko jakiś dziwny zbieg okoliczności sprawił, że samochód nie wypadł z drogi, nie uderzyli w drzewo i że nie przyłożył w nich samochód, który był wyprzedzany. I wiecie co powiedziała? – Gdzie są drogowcy?!
Gdy słyszę hasło – „gdzie są drogowcy” od razu otwiera mi się scyzoryk w kieszeni. Kobieta skończyła studia, ma własną firmę, wychowuje trójkę dzieci, więc wydaje się, że jest na tyle inteligentna, że sama potrafi ocenić, jakie są warunki na drodze i skoro wiezie w samochodzie swoich bliskich, a nie gnój, to powinna dbać także o ich bezpieczeństwo. I nie potrafi także zrozumieć, że choćby było 5 razy tyle pługo-piaskarek na drodze, to i tak nie będą oni w stanie odśnieżyć dróg w 5 minut, bo księżniczka sobie tego życzy. A gdy pada intensywnie śnieg, to nawet takie odśnieżanie nie ma sensu, co powinna dobrze wiedzieć, bo często sama odśnieża swoje podwórko i zapewne doskonale wie, że jak zacznie odgarniać śnieg w czasie intensywnych opadów, to zanim skończy z tyłu już nasypie.
I żeby jeszcze zrozumiała, że popełniła błąd, że jechała za szybko, że życie jej i osób jej towarzyszących zależało od niej, no to jeszcze chuj. Ale ona kompletnie nie rozumie sytuacji skomląc i płacząc w stronę Zarządu Dróg, który w porę nie odśnieżył drogi i nie rozwinął czerwonego dywanu na czas jej przejazdu.
Bardzo się cieszę, że tacy ludzie mnie otaczają. To właśnie dzięki takim ludziom i takim postawom zastanawiam się dwa razy, zanim coś powiem. Pamiętaj, że każde słowo może zostać wykorzystane przeciwko Tobie, tak samo jak ja w tym wpisie wykorzystałem każde słowo wypowiedziane przez tą kobietę, by napisać krótką historię…