Człowiek wbrew pozorom jest bardzo ułomnym stworzeniem. Wszyscy wiemy, że jesteśmy częścią świata zwierząt, jednak nikt z nas nie myśli o sobie w kategorii – jestem zwierzęciem. Nie potrafimy szybko biegać, nie potrafimy latać, nie jesteśmy silni i nie wstrzymamy powietrza pod wodą na dłużej. Gdybyśmy chcieli przemieścić się „z buta” do miejscowości oddalonej o 100 km, musielibyśmy iść kilka dni, a po dotarciu do mety mielibyśmy wrzody na stopach, przepuklinę na kręgosłupie i musielibyśmy kilka dni poświęcić na odpoczynek, by wrócić do równowagi.
Gdybyśmy nosili ciężary każdego dnia, nasze kręgosłupy nadawałyby się tylko pod nóż. Latać nie potrafimy i nigdy tego nie zmienimy. Można wiec z całą stanowczością powiedzieć, ze my ludzie, jesteśmy mega słabi jako stworzenia. Jednak jeden narząd wyróżnia nas od reszty świata zwierząt, a mianowicie mózg. Dzięki wynalazkom, które są wytworem ludzkiego mózgu, możemy szybko przemieszczać się używając samochodów, samolotów, statków, nie musimy dźwigać ciężarów, bo mamy do tego różnego rodzaju sprzęt.
Jeśli jakaś samica zwierzęcia będzie w ciąży, to urodzi takie stworzenie, jakie natura jej da. Jeśli potomstwo urodzi się wadliwe, po prostu zdechnie. Dlatego właśnie my ludzie, wyróżniając się zdolnościami naszych mózgów od innych zwierząt, możemy unikać takich sytuacji. Skoro swoje słabości potrafimy wyeliminować dzięki naszym mózgom i technice, która przez te mózgi zostały wynalezione, to dlaczego nie skorzystać z wiedzy, która daje nam możliwość dowiedzenia się czy dziecko w łonie matki ma sens bytu czy nie? A skoro już korzystamy z technologii pozwalającej na zweryfikowanie czy płód jest zdrowy czy nie, to dlaczego nie skorzystać z wyboru – podejmuję się wiecznej opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem, bądź się nie podejmuje?
Będąc otoczony ludźmi, którzy widzą tylko to, co sami lubią zrozumiałem, że nie na tym świat polega. Jesteśmy różnorodni pod każdym względem i nie można zmuszać kobiet, by rodziły zdeformowane dzieci lub takie, które umrą w łonie matki bądź chwilę po urodzeniu. Gdyby odwrócić sytuację, to trochę tak, jakby kobietę zmuszać do aborcji. Musimy zrozumieć, że jedna kobieta będzie chciała poświęcić całe swoje życie dla dziecka niepełnosprawnego, obejmując go całodobową opieką przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat, ale są też takie kobiety, które tego nie chcą. Czy naprawdę jest w tym coś trudnego do zrozumienia?