Bezpieczeństwo na drogach Unii Europejskiej

Dlaczego ktoś, kto proponuje zmianę prawa, daje argumenty wskazujące na to, że jest niepoczytalny? Rozumiem, że wprowadzenie blokad antyalkoholowych w samochodach jest pomysłem dobrym. Wprowadzenie jednolitego dla całej Unii limitu dopuszczalnej zawartości alkoholu we krwi kierowców – też zrozumiałe. Nie rozumiem zbytnio zakazu posiadania urządzeń wskazujących lokalizowanie fotoradarów… Najbardziej niezrozumiałe jest jednak wprowadzenie ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym do 30 km/h!

Blokada antyalkoholowa ma polegać na tym, że zanim odpalimy pojazd będziemy musieli dmuchnąć w „rurkę” i jeśli jesteśmy pod wpływem alkoholu, nie odpali nam samochód. Z doświadczenia wiem, że ten system byłby skuteczny tylko przez chwilę. Na pewno Polacy znajda szybko na to sposób. Albo powstanie nakładka na ustnik, która przepuści tylko czyste powietrze, albo po prostu będzie się je wdmuchiwać jaką małą pompką. W takim przypadku jeśli nastąpiłaby kontrola kierowcy i okazałoby się, że jest pod wpływem alkoholu, powinno się zastosować szczególne środki. Uważam, że bezwzględny rok więzienia, odebranie prawa jazdy na 10 lat i konfiskata samochodu, byłaby to współmierna i odstraszająca kara.

Co do zakazu posiadania urządzeń wskazujących lokalizację fotoradarów uważam za pomysł głupi z prostego powodu. Z tego co wiem, fotoradary mają służyć nie po to, aby wlepiać kierowcom mandaty, lecz po to, by zwolnili w miejscach newralgicznych. Jeśli więc kierowca zwolni bo ostrzegła go nawigacja, to cel został osiągnięty. Lepiej niech kierowca zwolni przed fotoradarem, niż ma tego nie zrobić i np., potrącić pieszego z dużą prędkością. Z drugiej strony wszelkie fotoradary i tak są oznakowane. Po co więc wprowadzać prawo, które nie dość że ciężko będzie respektować, to pewnie pogorszy bezpieczeństwo na drogach?

Ostatni najbardziej kontrowersyjny zapis mówi o tym, żeby ograniczyć prędkość na osiedlowych drogach do 30 km/h. Często jednak zapis ten myli się z ograniczeniem prędkości na terenie zabudowanym. Jednak skoro nawet dotyczyć ma on tylko dróg osiedlowych, to również nie widzę sensu wprowadzania go. Niemal zawsze, gdzie znajduje się znak „strefa zamieszkania”, to jest to teren, w którym i tak nie możemy rozwinąć większej prędkości. W tych miejscach jest zazwyczaj bardzo ciasno, bądź zamontowane są na drodze tzw., „garby”, uniemożliwiające szybszą jazdę. Jeśli jednak prawo to miałoby dotyczyć wszelkiego terenu zabudowanego, to lepiej by było, gdyby policja przestrzegała bezwzględnego zakazu przekraczania prędkości 50 km/h i byłoby po problemie. Nie jest chyba tajemnicą, że przejeżdżając w terenie zabudowanym z prędkością niemal 70 km/h nie zostaniemy zatrzymani przez policję, ani fotoradar nie zrobi nam zdjęcia. Gdyby było inaczej, chyba 99% kierowców spotkałoby się z mandatem.

Co do samego bezpieczeństwa na drogach, prędkość niewiele zmieni. W moim regionie buduje bądź remontuje się drogi, na których nie da się minąć nie wjeżdżając na pobocze. Uświadamiajmy pieszych, że ulica jest mekką samochodów i nie przechodzi się przez nią tak, jak robi to święta krowa w Indiach. Po jaką cholerę produkuje się samochody z „dużymi” silnikami o wielkiej mocy i rozwijające zawrotne prędkości? Wprowadźmy lepiej pozwolenie na posiadanie takiego pojazdu dla ludzi, którzy przejdą testy psychologiczne i ukończą 30 lat. Uświadamiajmy ich, że za spowodowanie wypadku z nadmierną prędkością karani oni będą z większą surowością.

W Polsce trzeba zająć się budowaniem nowych, szerokich dróg, by kierowcy mogli wyprzedzać inne pojazdy nie kolidując z samochodami na sąsiednim pasie. W ciągu 10 lat przybyło nam 50% samochodów, a drogi choć są remontowane, to nie zwiększa się ich ilości. Uważam, że całą tą sytuacją i nowymi ograniczeniami niepotrzebnie niepokoi się kierowców. Nie wierzę, że którykolwiek z postulatów wejdzie w życie, a jeśli wejdzie to poprawi sytuację bezpieczeństwa.

stat4u